![“Głoszę tylko prawdę”. Jego przedwczesna śmierć do dziś budzi ogromne emocje “Głoszę tylko prawdę”. Jego przedwczesna śmierć do dziś budzi ogromne emocje](https://i2.wp.com/i.iplsc.com/-/000KK1MJS9XWS9UI-C461.webp?w=1024&resize=1024,0&ssl=1)
“Ludzie mówią, że moja muzyka jest zaangażowana politycznie, ale ja tylko głoszę prawdę i mówię, co jest dobre. (…) Polityka to szaleństwo” – przekonywał Bob Marley, który dla wielu nie jest po prostu muzykiem, lecz wręcz prorokiem i wzorem do naśladowania.
Jego poglądy i przekonania (wyrażane również w piosenkach) miały zdecydowanie wielki wpływ nie tylko na sytuację na Jamajce. Słowa o Babilonie odbijały się szerokim echem choćby w oddalonym o tysiące kilometrów późnym PRL-u.
Bob Marley: Nie staję po niczyjej stronie
Urodzony 6 lutego 1945 roku we wsi Nine Maile, nieopodal miasta Saint Anns Nesta Robert Marley był synem 18-letniej wówczas Cedelli Marley Booker i starszego od niej o ponad 30 lat jamajskiego nadzorcy plantacji Norvala Marleya, byłego kapitana brytyjskiej marynarki wojennej. Rodzice późniejszego króla reggae wzięli ślub, gdy okazało się, że Cedella jest w ciąży. Norval szybko jednak wyprowadził się od żony, a swojego syna widział raptem dwa razy.
“Nie mam żadnych uprzedzeń co do mojego pochodzenia. Mój ojciec był biały, a matka czarna. Nazywają mnie mieszańcem czy jakoś tak. A ja nie staję po niczyjej stronie. Nie jestem po stronie czarnego człowieka, ani po stronie białego człowieka. Jestem po stronie Boga, Tego, który mnie stworzył i sprawił, że pochodzę od człowieka czarnego i białego” – mówił po latach Bob Marley, który stał się pierwszą wielką gwiazdą pochodzącą z Trzeciego Świata.
“Było nas trzech, w każdym z nas inna krew”
Muzyczne początki późniejszego króla reggae to założony w 1963 r. zespół Teenagers, który grał muzykę ska. Grupę powołali trzej przyjaciele: 18-letni Marley, starszy o rok Peter Tosh (późniejszy współtwórca przeboju “Get Up, Stand Up”) i raptem 16-letni Bunny Livingston (znany także jako Bunny Wailer). W krótkim czasie formacja zmieniła nazwę na The Wailing Rudeboys, a później na The Wailing Wailers, skróconą ostatecznie do The Wailers.
W ciągu kilku lat zespół zdobył sporą popularność na Jamajce, jednak prawdziwy przełom nastąpił w 1972 r. podczas wizyty w Londynie. To tam grupa poznała słynnego producenta Chrisa Blackwella. Założyciel wytwórni Island zobaczył w Marleyu osobę, która mogła przyciągnąć rockową publiczność. Efektem ich współpracy stała się przełomowa płyta “Catch a Fire” (1973), zaliczana później do grona najlepszych albumów reggae wszech czasów.
Sukces przyniósł też tarcia w zespole. Już rok później odeszli Peter Tosh i Bunny Wailer, odmawiając występów w “dziwnych klubach”, co ich zdaniem miało nie godzić się z przekonaniami rastafarianizmu. O złe relacje Tosh obwiniał wspomnianego Chrisa Blackwella (przekręcał jego nazwisko na “Whiteworst”), który jego zdaniem miał forować Marleya, płacąc mu więcej i poświęcając więcej uwagi. To od tego czasu płyty zaczęły być sygnowane nazwą Bob Marley and the Wailers, a w nowym składzie pojawił się m.in. żeński chórek The I-Threes (jedną z wokalistek była Rita Marley, od 1966 r. żona Boba).
– Niektórzy uznają go [Boba Marleya] za proroka, inni za supergwiazdora, który wypromował muzykę reggae i Jamajkę na skalę globalną, jeszcze inni za narkomana – mówił Interii Dawid Portasz, znany z zespołów Jafia Namuel, Rastasize i Sedativa.
Burzliwe życie z Ritą Marley. “Małżeństwo to pułapka”
Związek z Ritą był mocno burzliwy, a sam Bob nie był na pewno wzorcem wierności. Oficjalnie muzyk miał 10 dzieci plus adoptowaną Sharon, córkę swojej żony Rity z poprzedniego związku. Tylko czwórkę urodziła mu Rita – Cedellę (ur. 1967), Davida “Ziggy” (1968), Stephena (1972) i Stephanie (1974). W przypadku tej ostatniej matka Boba twierdziła, że jej ojcem był mężczyzna, z którym Rita miała romans.
Pozostałe dzieci (poza oficjalnie uznaną szóstką inne źródła dodają kolejną dwójkę) to owoce pozamałżeńskich romansów Marleya z innymi kobietami. Kolejno na świat przychodzili: Robert “Robbie” (1972), Rohan (1972), Karen (1973), Julian (1975), Ky-Mani (1976), Damian “Jr. Gong” (1978) i Makeda Jahnesta (1981), która urodziła się kilkanaście dni po śmierci Boba.
“Małżeństwo to pułapka, mająca nas kontrolować” – miał powiedzieć kiedyś Bob o swoim życiu z Ritą.
Król reggae miał 21 lat, gdy wziął ślub, a wielokrotnie podkreślał, że do Rity była to miłość od pierwszego wejrzenia. Krótko po ślubie adoptował Sharon, ale szybko okazało się, że Bob wcale nie myśli o żonie jako jedynej kobiecie swojego życia.
Dzieci z pozamałżeńskich związków urodziły mu Pat Williams, Janet Hunt, Janet Bowen, Lucy Pounder, Anita Belnavis i wokalistka Cindy Breakspeare, przyszła Miss World. To jednak nie były wszystkie romanse – związany był również z m.in. Pascaline Ondimbą, późniejszą ministrą spraw zagranicznych Gabonu, oraz Yvette Crichton. To właśnie Crichton urodziła wspomnianą Makedę Jahnestę, która jednak nie jest wymieniana przez oficjalną stronę Boba Marleya jako jego dziecko.
Trzecie pokolenie Marleyów. Kto kontynuuje muzyczną przygodę?
Potomkowie Boba pod koniec lat 70. utworzyły grupę Ziggy Marley and the Melody Makers, w której obok liderującego Ziggy’ego występowali także Sharon, Cedella i Stephen. Największą popularność zdobył nagrywający od 2003 roku solo Ziggy, mający na koncie kilka nagród Grammy. Na własną rękę (poza członkami Melody Makers) działają także m.in. Julian, Ky-Mani i Damian, który ma w dorobku współpracę z m.in. Nasem (płyta “Distant Relatives”), supergrupą SuperHeavy (w składzie m.in. Mick Jagger, Joss Stone i Dave Stewart z Eurythmics), Gwen Stefani, Skrillexem i Seanem Paulem.
Obecnie do głosu dochodzi kolejne pokolenie Marleyów – na muzycznej scenie działają wnukowie Boba: dwukrotnie nominowany do Grammy Skip Marley i YG Marley (platynowy singel “Praise Jah in the Moonlight”). Modelką jest Selah Marley, w branży filmowej działa Donisha Prendergast, a Nico Marley próbował sił jako zawodnik futbolu amerykańskiego.
Największą pasją – obok muzyki – w życiu Boba Marleya była piłka nożna. Najsłynniejszy syn Jamajki kopał w piłkę niemal przy każdej okazji, nawet w trakcie wyczerpujących przecież tras koncertowych czy podczas sesji nagraniowych w studiu. Sam o sobie mówił jako o “generale środka pola”, bo najlepiej na boisku czuł się w pomocy. “Piłka nożna jest częścią mnie. Gdy gram w piłkę, świat dookoła mnie budzi się ze snu” – przekonywał.
To podczas gry w piłkę w lipcu 1977 roku w Paryżu (w drużynie przeciwnej występowali m.in. weterani francuskiego show-biznesu i Francis Borelli, ówczesny wiceprezes klubu Paris Saint-Germain) nabawił się kontuzji palca u nogi. Rana przez dłuższy czas nie została do końca zaleczona, a wkrótce u muzyka wykryto czerniaka. Jednak Marley odmówił amputowania dużego palca, na którym pojawiła się nowotworowa zmiana, tłumacząc się powodami religijnymi.
Jego przyjacielem (i menedżerem) był w latach 70. Allan “Skill” Cole, były napastnik jamajskiej drużyny narodowej. To dzięki jego znajomościom piosenki Marleya & The Wailers coraz częściej zaczęły się pojawiać w stacjach radiowych. Cole został dopisany jako współtwórca antywojennego utworu “War” z płyty “Rastaman Vibration” (1976).
Marley kibicował brazylijskiemu Santosowi, a jednym z jego piłkarskich idoli był Pele, a także Argentyńczyk Osvaldo Ardiles. W 1980 roku podczas wizyty w Brazylii osłabiony już chorobą wokalista zagrał mecz w jednej drużynie z Paulo Césarem Caju, napastnikiem ekipy Brazylii, która pod wodzą Pelego zdobyła mistrzostwo świata dekadę wcześniej w Meksyku. Na pamiątkę po tym spotkaniu Marley otrzymał koszulkę Santosu z numerem 10.
Muzyka i polityka. Gest przeszedł do historii
22 kwietnia 1978 roku na Stadionie Narodowym w Kingston doszło do koncertu One Love Peace. W obliczu grożącej jego ojczyźnie wojnie domowej muzyk zgodził się doprowadzić do pojednania między aktualnym premierem Michaela Manleyem a przywódcą opozycji Edwardem Seagą. Choć za koncertem stali gangsterzy, do historii przeszedł gest Marleya trzymającego ściśnięte dłonie skonfliktowanych polityków nad swoją głową. Był to zarazem pierwszy występ króla reggae w ojczyźnie po koncercie Smile Jamaica z grudnia 1976 roku, zorganizowanym tuż po nieudanym zamachu na Marleya (muzyk został lekko ranny w ramię i klatkę piersiową, najmocniej ucierpieli Rita Marley i menedżer Don Taylor). Na przełomie lat 70. i 80. wyszło, że ten ostatni regularnie okradał Marleya z pieniędzy. Wściekły muzyk pewnego razu pobił i skopał Taylora. Król reggae wreszcie wymógł na menedżerze podpisanie dokumentu, w którym zrzekł się wszelkich roszczeń wobec Boba. Na pewno w przekonaniu pomogły pistolety wyciągnięte przez Marleya i Skilla Cole’a.
Stan zdrowia muzyka stopniowo się pogarszał. W połowie 1980 r. w Europie odbyła się intensywna trasa promująca płytę “Uprising” (ponad 30 koncertów w ciągu 1,5 miesiąca). W drugiej połowie września dał jeszcze pięć występów w USA. Po raz ostatni na scenie pojawił się 23 września w Pittsburghu. Dwa dni wcześniej upadł podczas joggingu w Central Parku w Nowym Jorku. W szpitalu okazało się, że nowotwór dał przerzuty do mózgu, płuc i wątroby.
Śmierć Boba Marleya wciąż budzi emocje
Pozostałe koncerty zostały odwołane, a Bob Marley próbował się leczyć u budzącego kontrowersje swoimi metodami Josefa M. Isselsa w Bawarii (Niemcy). To stamtąd umierający Marley wracał na Jamajkę, jednak samolot z nim musiał lądować w Miami. Przewieziony do szpitala Cedars of Lebanon Hospital, zmarł 11 maja 1981 r. Miał zaledwie 36 lat.
Niespodziewana śmierć sprawiła, że wokół niej narosło wiele teorii spiskowych. Według jednej z nich muzyka z tego świata chciała się pozbyć CIA. Tajne służby USA starały się zwalczać wybranego w 1972 roku na premiera Jamajki Michaela Manleya, uważając go za socjalistę, który może zagrozić amerykańskim interesom w tym regionie. Niektórzy na Jamajce (w tym sam Michael Manley) uważali, że to CIA maczała palce w zamachu na Marleya.
“Mogę tylko powiedzieć, że zostałem wezwany przez amerykańskiego ambasadora do jego biura na Jamajce. Powiedział mi, że mają mnie na oku z powodu tego, co robię, ponieważ pracowałem z facetem, który był w stanie zdestabilizować sytuację. Oni mieli go na oku” – mówił Chris Blackwell, wydawca wszystkich płyt Marleya z wytwórni Island.
Matka muzyka wysnuwała hipotezy, że jej syn mógł być podtruwany podczas badań medycznych w Londynie, Miami czy Nowym Jorku. To (plus skutki postrzału) w konsekwencji miało doprowadzić do wyniszczenia organizmu Boba.
Pogrzeb Marleya otrzymał państwową oprawę. W ostatnią drogę król reggae wyruszył 21 maja 1981 r. Dzień wcześniej trumnę z ciałem wystawiono publicznie – najsłynniejszego syna Jamajki przyszło pożegnać ok. 100 tysięcy osób. Nic dziwnego, na wyspie niemal wszyscy wówczas twierdzili, że byli jego przyjaciółmi. Najbliżsi i rodzina najpierw zgromadzili się w Etiopskim Kościele Ortodoksyjnym Świętej Trójcy, a potem z kilkoma tysiącami osób (muzycy The Wailers, 12 Plemion Izraela, przedstawiciele władz, w tym ówczesny premier Edward Seaga i jego poprzednik z konkurencyjnej partii, Michael Manley, media) wzięli udział w państwowej uroczystości w National Arena w Kingston. Trumna przykryta została flagami Jamajki i Etiopii.
Karawan przewiózł ciało Marleya z Kingston do Nine Mile w pobliże rodzinnej wioski muzyka. Do trumny włożono mu ulubioną gitarę Gibsona (inne źródła podają, że był to czerwony Fender Stratocaster), Biblię otwartą na Psalmie 23 i “święte ziele”.
Płyta “Legend” przeszła do legendy
Bogaty dorobek Marleya najpełniej podsumowuje wypuszczona trzy lata po śmierci, w maju 1984 r., płyta “Legend”. Składanka zawiera największe przeboje króla reggae i jego grupy, w tym m.in. “No Woman, No Cry”, “Could You Be Loved”, “Get Up, Stand Up”, “I Shot the Sheriff”, “Exodus”, “One Love/People Get Ready” i “Redemption Song”.
Wydawnictwo rozeszło się na całym świecie w nakładzie ponad 25 mln, co czyni ją największym bestsellerem w historii reggae. “Legend” przez ponad 870 tygodni przebywa na najważniejszej liście “Billboardu” – to drugi najlepszy wynik w tym zestawieniu, po “The Dark Side of the Moon” Pink Floyd z 1973 r. Z kolei na brytyjskiej liście bestsellerów składanka przebywała ponad 1100 tygodni i jest to trzeci najdłuższy okres. W 2020 r. magazyn “Rolling Stones” sklasyfikował “Legend” na 48. miejscu swojego rankingu “500 najwspanialszych płyt wszech czasów”.
Choć od śmierci Boba Marleya minęło dobrze ponad 40 lat, regularnie ląduje w zestawieniach gwiazd, które zarabiają miliony zza grobu. Kolejne 180 mln dolarów przyniósł biograficzny film “Bob Marley: One Love”, który jednak zebrał mocno mieszane opinie. Nad całością w roli producentów czuwali Rita Marley oraz Ziggy Marley i Cedella Marley.
Reżyserią filmu zajął się Reinald Marcus Green, który w dorobku ma takie produkcje, jak “Monsters and Men” (2018), “Joe Bell” (2020) i “King Richard” (2021) z oscarową rolą Willa Smitha.
Do tytułowej roli wybrany został brytyjski aktor Kingsley Ben-Adir (m.in. “One Night in Miami” – zagrał Malcolma X, “Tajna inwazja”, “The OA”, “Vera”, “Peaky Blinders” – jako Ben Younger, “Barbie”). Jako Rita Marley wystąpiła Lashana Lynch (m.in. “Kapitan Marvel”, “Nie czas umierać”, “Doktor Strange w multiwersum obłędu”). W obsadzie znaleźli się również znany z tytułowej roli “Obywatela Jonesa”James Norton (jako Chris Blackwell), Michael Gandolfini, Tosin Cole, Anthony Welsh, Umi Myers i Nadine Marhshall.
“Znacie muzykę i wydaje się wam, że znacie tego człowieka, ale czy naprawdę jesteście w stanie zrozumieć przez co przeszedł i jakie momenty ukształtowały go w osobę, którą się stał” – mówił Ziggy Marley przy okazji premiery filmu.